wtorek, 9 czerwca 2009

rodzinne wibracje

Właśnie mam za sobą kilkudniową wizytę mojej teściowej. Żeby wszystko było jasne zagorzałej katoliczki, która uważa jogę i medytacje za jakieś wymysły i szatańskie praktyki:). W trakcie jej pobytu zostało mi wetkniętych tyle "szpilek", że dziwię sie samemu sobie, że jeszcze potrafię się ruszać i zginać członki ciała:0.

Nie muszę chyba podkreślać, że nie należę do ulubieńców matki mojej żony. Niestety mój zawód instruktora jogi nie zadowolił jej wymagań - nie jestem ani inżynierem, ani dyrektorem, ani innym prezesem (tzn prezesem jestem ...... rady osiedlowej, co mnie satysfakcjonuje w stu procentach, w przeciwieństwie do mojej teściowej).

Mam wrażenie, że za każdym razem gdy do nas przyjeżdża przechodzi w Kościele tygodniowe przygotowanie, by nie dać się sprowadzić ze słusznej drogi a zaraz po powrocie biegnie do konfesjonału). To znaczy prócz tej lekkiej :) fiksacji jest niezwykle inteligentną, oddaną rodzinie i wesołą kobietą - tylko ja na nią wplywam jakoś niekorzystnie:)

Więc w trakcie jej pobytu, by powrócić do stanu równowagi wewnetrznej zawsze więcej czasu spędzam na medytacji, której wpływ na moja duszę jest niesamowicie zbawienny. Staję się spokojnieszy, pogodny, bardziej wewnetrznie pozbierany, wyciszony, ukontentowany.

Dlatego wszystkim w sytuacji podwyższonego stresu :) polecam zbawienną sztukę medytacji:).

4 komentarze:

  1. Właściwie to nawet zabawne, że Twoja teściowa, wbrew temu co sądzi o jodze, sprawia, że....medytujesz jeszcze więcej ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam wyznaję zasadę: pozwól robić innym to, co im sprawia przyjemność, a oni pozwola tobie robić to, w czym ty znajdujesz przyjemność. Sporo ludzi sądzi, że posiadło patent na mądrość i próbuje na siłę ja wpoić innym. Oczywiście są pewne fundametalne prawdy akceptowane przez wszystkich (za to różnie interpretowane), ale człowiek zawsze powinien znaleźć w sobie tyle pokory, żeby próbować zrozumieć co mają inni do przekazania a nie na siłę przekonywać do swoich racji. A na to potrzeba siły (?), mądrości (?), i czego jeszcze...(?)

    OdpowiedzUsuń
  3. JASNE - ZGADAM SIĘ Z TOBĄ KUKUŁEK w stu procentach! Nikt nie ma prawa przymuszać innych do swych tez, każda osoba powinna mieć szansę a nawet jakiś taki obowiązek wewnętrzny by samodzielnie próbować dojść do swojej prawdy. I zrozumiene okazywane innym świadczy o tym, że mamy szacunek i doceniamy odrębność innych.A potrzeba nam tego wszystkiego o czym pisałeś wyżej i jakiegoś wewnętrznego spokoju, który pozwala nam decydować innym o sobie bez narzucania im własnego punktu widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna sprawa - taka wizyta zawsze powoduje jakieś przynajmniej małe napięcia. Moja teściowa (teraz już eks-tesciowa) była fajną kobieta i czasami się lepiej ze mną dogadywała niż z moją żoną (już obecnie ex-żoną), co ją strasznie denerwowało.

    OdpowiedzUsuń